7 lipca 2010
Oleszno – Ziemsko – Studnica – Storkowo – Węgorzyno – Runowo Pomorskie Sopot.
W tym roku, na długo jeszcze zanim nastał lipiec, fachury od meteorologii wypowiadali się, że będzie on mocno deszczowy. Dlatego zabraliśmy ze sobą mała łopatkę, do okopywania namiotu i kopania rowów odwadniających, jakby co. Także w tym roku, Ania po raz pierwszy rozpoczęła swoją rowerkową przygodę na nowym 28-mio kołocalowcu.
Na nowym rowerze, Ania pobiła swój ubiegłoroczny rekord i dojechała z nami do Runowa Pomorskiego o jedną dziesiątą kilometra na godzinę szybciej. Poza tym oświadczyła, że wcale się nie zmęczyła i jechało się jej o wiele lepiej. Czyż trzeba lepszego nastawienia na starcie?
Z dojazdem do Sopotu nie mieliśmy najmniejszego problemu. Chociaż ładowanie do wagonu nie poszło tak, jakbyśmy chcieli. Niby takie proste, niby takie nic, a jednak za dużo było odczepiania expanderów. To zdecydowanie wymagało jeszcze przetrenowania (na sucho)!
Wyładunek w Sopocie poszedł o wiele sprawniej. Jednak na sopockim dworcu okazało się, że nie ma żadnego zjazdu dla kołowców, ani nawet przejścia służbowego!!! Targaliśmy rowery po schodach!!! PKP ma jednak swój odrębny świat.
Po krótkim odwiedzeniu molo na rowerach, dojechaliśmy do znanego nam z zeszłego roku campingu nr 67 „Przy Plaży”. Na polu nic się nie zmieniło. Więc jak starzy „polanie” rozstawiliśmy nasze apartamenty i pojechaliśmy komunikacją miejską na „Monciak”.
Powody były bardzo proste. Ania i Paweł wskoczyli do kina, a ja do dawnego kina na mecz. Wszak trwały jeszcze mistrzostwa świata w piłce nożnej.
Mecz skończył się troszeczkę szybciej, więc poszedłem jeszcze na molo, obejrzeć na dmuchanym ekranie Shelocka Holmesa. Potem poszliśmy na pieszo do naszego „apartamentowca”. Wszak jutro rozpoczynaliśmy naszą trasę „SS”, czyli Sopot – Suwałki.
Ocena pola (skala od 1 do 6):
– teren pola i cena – 6
– jakość sanitariatów – 4 (0 zł)
– obsługa – 5
– sklep na miejscu.
Sopot? Dwa lata temu na dworcu centralnym w stolicy, rowery wjeżdżały po ruchomych schodach, a w pociagu dalekobieżnym nie było miejsc na rowery, więc jechały jak za starych czasów za toaletą 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No i jeszcze na dokładkę dodam, że w zeszłym roku, z Iławy do Zielonej Góry, nasze rowery pokonały w ostatnim wagonie, koło kibelka. Taka Panie, sytuacja.
PolubieniePolubienie