Dzień 16. Sopot – Oleszno. 51 km.

22 lipca 2009 r.

Sopot – Gdańsk lokomotywa Runowo Pomorskie – Węgorzyno – Storkowo – Studnica – Ziemsko – Oleszno

Etap Przyjaźni.

Ostatni raz zwinęliśmy obóz i skonsumowaliśmy śniadanie na łonie natury. Noo, może do śniadania posłużyliśmy się stolikiem i krzesełkami dostępnymi na polu namiotowym. Dzisiaj mieliśmy wsiąść w pociąg i zakończyć nasze rowerkowanie.

    Wróciliśmy na ścieżkę rowerową i popedałowaliśmy jak się dało najdalej na południe. Ścieżka rowerowa zwana promenadą – po prostu marzenie!!! Nie dość,  że nie było żadnych samochodów, to ścieżka często i gęsto była oddzielnie dla pieszych i rowerzystów. A na dodatek dojechaliśmy do ronda dla rowerów!!! Tak, tak!!! po raz pierwszy w życiu znaleźliśmy sie na rowerowym rondzie. Z wrażenia oczywiście, zrobiliśmy parę kółek.

    Po pewnym czasie skończyła się i ta piękna ścieżka. Jechaliśmy inną, wzdłuż ulicy. Potem przez stare dzielnice Gdańska, które nic się właściwie nie zmieniły od czasów wojny, aż dojechaliśmy do dworca Gdańsk Główny PKP. Kupiliśmy bilety i pojechaliśmy na Długi Targ, zobaczyć się z Posejdonem.

DSC05643

DSC05647

Przy okazji oczywiście obowiązkowo doszliśmy do żurawia i pierwszego polskiego statku Sołdka. Ku przestrodze muszę dodać, że jeżdżenie na rowerze po Długim Targu jest zabronione.

DSC05654
A tak całkiem przypadkowo, weszliśmy do sklepu-manufaktury, gdzie można było zobaczyć, jak się robi cukierki z napisami, serduszkami i co tam jeszcze klient sobie zażyczy w środku. Można oczywiście je posmakować a potem zakupić. Piękna pamiątka do zjedzenia z podróży, z której nic nie zostanie oprócz dziwnego osadu na zębach. Oczywiście zakupiłem obowiązkowo naklejkę na ramę z herbem Gdańska.

DSC05659

    Zbliżała się godzina odjazdu naszego pociągu. Pojechaliśmy na dworzec. Nasz pociąg podjechał bez żadnej zapowiedzi. Ot tak, jak zjawa. Dopiero gdy ładowaliśmy się do wagonu, zapowiadacz napomknął, ze nasz skład już stoi gotowy do odjazdu.

    Podróż minęła jak zwykle spokojnie. Wysiedliśmy w Runowie Pomorskim i przez Węgorzyno, Storkowo, Studnicę i Ziemsko, wróciliśmy do Oleszna. Nie cieszyliśmy się zbytnio, że wróciliśmy do domu. Trochę żałowaliśmy, że już się skończyło. Ale na pocieszenie, po podsumowaniu wszystkich przejechanych kilometrów, okazało się, że pobiliśmy nasz rodzinny rekord i to rowerkowanie skończyło się na 590 km.

    Taki wynik oczywiście musieliśmy oblać!!!

    Wszystkim, którzy okazali nam życzliwość w czasie naszego pedałowania, serdecznie dziękujemy. Pozdrawiamy nowych znajomych i DO ZOBACZENIA NA SZLAKU!!!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s