12 sierpnia 2015
I nadejszła wiekopomna chwiła… Koniec naszej wyprawy rowerowej i powrót do domu. Po raz pierwszy mieliśmy rowery przewozić pociągiem EIP, potocznie zwanym „Spóźniolinem”.
Dojechaliśmy na dworzec Gdynia Główna, a gdy podjechał nasz Pendolinek, załadowaliśmy do niego rowery z sakwami i zajęliśmy miejsca. Trzeba przyznać, że miejsce na rowery nie grzeszy przestronnością. No cóż. Cały skład też nie. W wagonach było nieco ciasnawo.
Podróż minęła nam bardzo szybko. Do Centralnej, ze względu na ruchome pochylnie, których na Wschodniej nie ma, przyjechaliśmy nieco spóźnieni. Załadowaliśmy się do SKM-ki i pojechaliśmy… do Legionowa Piaski. Tam można sprowadzić rower z peronu bez żadnego problemu. Niestety w Legionowie takich „światowych” udogodnień nie ma!!! Winda jest za mała na rower i trzeba go targać po schodach. A taki obładowany rower do lekkich nie należy! Wsiedliśmy więc na rowery i ruszyliśmy w ostatni odcinek.