11 sierpnia 2015
Gdańsk – Sopot – Gdynia.
Ślad zapisu i drugi ślad w Endomondo
Nasz plan zakładał przejazd przez stare miasto w Gdańsku, Westerplatte, przeprawę promową i przejazd promenadą do Sopotu, i wreszcie dojazd do Gdyni. Tym razem z rowerami, przywitaliśmy Neptuna
i korzystając z okazji, mostem Siennickim, który był w remoncie i nam, rowerom udało się po nim przejechać, dotarliśmy do Westerpaltte.
Po raz pierwszy od czasów dzieciństwa, odwiedziliśmy Westerplatte. Były próby, nawet na rowerach, ale udało się nam to dopiero za trzecim razem. Poprzednio nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu i zawsze gnaliśmy do Gdyni, odkładając to miejsce, nie wiedzieć dlaczego!
Na trasie do Westerpaltte rowerzystów co niemiara. No może trochę upał ich odstraszał.
Bardzo polecamy przeprawę promową. Sam prom nie napawa optymizmem, ale widoki jak najbardziej. Szczególnie na twierdzę Wisłoujście.
No i celebrowaliśmy przez chwilę, ostatnie spojrzenie na Wisłę. Podczas naszej wyprawy, przekraczaliśmy ją: szeroką, zalewową, zatamowaną, wąską i teraz – Martwą… Wspaniały, magnetyczny widok. Coś się kończy, a co innego zaczyna.
Nie chcieliśmy pedałować promenadą do samej Gdyni. Kiedyś ją przejechaliśmy, a ponadto zawsze jest zatłoczona. Dlatego za Sopotem wjechaliśmy na ścieżkę rowerową przy Alei Niepodległości.
Chwilę potem, okazało się spotkamy się naszymi dobrymi, starymi znajomymi, mieszkającymi teraz w Gdyni. Siedliśmy i zaczęło się wspominanie. Ale było przyjemnie!!! Kiedy tak siedzieliśmy na słynnym Skwerze, obok nas przemaszerowała jakby znana nam czwórka rowerkowców. Tak! Tych samych, których spotkaliśmy za Płockiem, przy Gościńcu pod Żaglami. Co za zbieg okoliczności! Czyż rowerwoanie nie jest zaskakujące!?!
A na koniec dojechaliśmy do miejsca postoju. Nadszedł czas małych podsumowań. Większe i końcowe, odbędą się jutro. W pociągu.