Dzień 3. Tczew – Malbork – Tczew. 62 km.

17 lipca 2022 r.

Tczew – Knybawa – Most Knybawski – Bystrze – Mątowy Wielkie – Miłoradz – Kraśniewo – Malbork – Kałdowo – Kościeleczki – Tralewo – Lichnowy – Dąbrowa – Lisewo Malborskie – mosty tczewskie – Stara Wisła – Kończewice – Most Knybawski – Knybawa – Tczew.

    Poprosiłem sztuczną inteligencję ChatGPT by napisała krótkie opowiadanie z wyprawy rowerowej do Malborka z moją żoną Anną. Oto one.

Wyruszyłem z moją żoną Anną z Tczewa wczesnym rankiem, gotowi do podjęcia wyzwania. Mieliśmy przed sobą długą drogę do Malborka, ale był to piękny dzień i nie mogliśmy się doczekać, aby zacząć naszą przygodę.

Pedałowaliśmy przez malownicze krajobrazy, mijając łąki, lasy i pola. Słyszeliśmy śpiew ptaków i szum drzew, a w powietrzu unosił się zapach kwiatów i ziemi.

Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Malborka i zatrzymaliśmy się przed wspaniałym zamkiem krzyżackim. Patrząc na jego potężne mury i wieże, poczuliśmy dumę z tego, że udało nam się dotrzeć tutaj samodzielnie na rowerach.

Spędziliśmy resztę dnia zwiedzając zamek i poznając jego fascynującą historię. Potem, zmęczeni, wróciliśmy do Tczewa, zadowoleni z siebie i pełni wrażeń z naszej wyprawy rowerowej z żoną Anną.

    Przyznam, że „Sztuczna” nie zapytała mnie o dodatkowe dane. Wypluła to właściwie od razu. Sztuczna, czyż nie?

    A oto i moje opowiadanie. Niestety, nie napisałem tego w 15 sekund.

    Zanim się obudziliśmy, Ania po raz kolejny zrobiła przepiękne zdjęcia wschodu słońca nad mostami. Będzie co wspominać!

    Po śniadaniu ruszyliśmy (w końcu!) w trasę. Jeszcze w nocy moje nogi zaczęły kręcić rowerek…

    Trzeba przyznać, że miasto bardzo dba o rowerzystów. Widać to na każdym kroku. Od razu rzucają się w oczy zadbane ścieżki rowerowe. Także dojazd do mostu Knybawskiego, na południe od Tczewa, to przepiękna ścieżka.

Ale po drugiej stronie mostu już nie! Na przyczółku od strony Malborka, zjechaliśmy na wał przeciwpowodziowy. Raczej nie polecamy tej trasy. No chyba, że lubicie gdy pracuje Wasza amortyzacja.

Potem od wału do Bystrza były ulubione płyty jumbo.

Powtórzyły się jeszcze raz między Miłoradzem i Kraśniewem, ale tak to trasa Pico Bello! Asfalt i prawie zerowy ruch samochodowy.

    Malborski zamek widać właściwie już od Wisły. Czasem schowa się za pojedynczymi drzewami, ale na pewno nie za lasem, jak napisała Sztuczna! Tam nie ma żadnego lasu!!! Zanim dojechaliśmy do samego zamku, trochę popedałowaliśmy tu i tam.

    W Malborku i zamku byliśmy już parę razy. Dlatego postanowiliśmy nie wchodzić do wewnątrz. Za to po raz pierwszy, z trzech stron, objechana została rowerem fosa. Tam nie było nas nigdy, nawet na pieszo.

No i koniecznie wrzuciliśmy coś na ząb. Padło na żur staropolski, wydawany z zamkowego muru. Najważniejsze, że były stoliki na powietrzu i było gdzie rowery postawić w cieniu. A kiedy już w brzuchu co nieco się znalazło, chciałem nabyć miecz i szyszak. Niestety, przydrożne budy jarmarczne oferowały tylko plastikową, tandetną chińszczyznę. Tak sobie pomyślałem, że założyłbym hełm i pelerynkę, miecz przed pierś, a w tle zamek w Malborku… no ale nie poszło. Za to doskonale poszło rozbujanie pieszej kładki nad Nogatem. Jest tam takie miejsce, w którym dwie osoby (lub jedna taka jak ja 😉) mogą ją rozhuśtać. Ania tego nigdy nie lubiła i zawsze uciekała czym prędzej do brzegu.

    Powrót zaplanowaliśmy inną, północną trasą. Głównie dlatego, by dojechać do mostów tczewskich od strony Lisewa Malborskiego, wykorzystując Eurovelo 9. Gdy zatrzymaliśmy się obok kościoła na krótki popas w Lichnowach, w rowerowym miejscu postojowym, takim z ławeczkami i stołami, wywołał nas otwarty, pomimo niedzieli, sklep. Nabyliśmy dopiero co przywiezione świeże i ciepłe pieczywo oraz masło. Ale była wyżerka wieczorem!

    Dojechaliśmy do słynnych mostów w Tczewie. Przez most kolejowy przejeżdżaliśmy mnóstwo razy ale obok mostu nie staliśmy nigdy. Przyznam, że mosty są niesamowite! A szczególnie ten drogowy. Chyba żaden most w Polsce nie ma tak różnorodnego wyglądu, spowodowanego niszczeniem i jego odbudowywaniem. Odsyłam do jego historii, z którą splecione są także losy ludzi. Dzisiaj, most drogowy jest niedostępny i choć widać wyraźne chęci jego odbudowy, to wciąż jest przedmiotem politycznych, przedwyborczych deklaracji o konieczności przywrócenia go do świetności, czego przykład słyszeliśmy także na żywo w jednej z tczewskich restauracji. A przyznaję, że kratownica tego urżniętego dzisiaj mostu, jest dla mnie o wiele piękniejsza od kratownicy wieży Eiffla. O tczewskich mostach miałem okazję opowiedzieć troszeczkę na antenie Radia 357, w audycji Miejscownik.

    Od mostów, od strony Lisewa Malborskiego do Tczewa, przez rzekę jest bardzo blisko. Szosą jest jednak jeszcze parę kilometrów, okraszonych wszakże pięknymi panoramami na trzy kierunki świata. Szczególnie ładna była ta północna, z Mostu Knybawskiego.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s