16 sierpnia 2012 r.
Hajnówka Siedlce
Warszawa Wschodnia
Legionowo.
Śniadanie? Tak… znowu ja. Dobrze chociaż, że wyszło słońce.
Zanim zapakowaliśmy się do szynobusu PKP, zajechaliśmy do myjni. Woda pod ciśnieniem przywróciła nasze rowery do jako takiego wyglądu, w którym mogliśmy wsiąść do pociągu bez obaw. Nie musieliśmy się obawiać, że komuś coś pobrudzimy.
Z Hajnówki mieliśmy pociąg do Siedlec, przez Czeremchę. Stamtąd do Warszawy Wschodniej i targając rowery po schodach w dół i w górę, KaeMką do Legionowa. Tego dnia było gorąco. Jakby trochę na złość. Jak rowerkowaliśmy, to padało, a jak do domu, to słońce. Zemsta jakowaś czy co…
W sumie, podczas naszej wyprawy przejechaliśmy 369 km z tym, że ja trochę więcej. Nie liczyłem tych kilometrów, które pokonałem w poszukiwaniu pożywienia na śniadania. Nigdy wcześniej nie spadło na nas tak dużo deszczu. Nigdy wcześniej nie mieliśmy też tak różnych odczuć. Ania stwierdziła, że więcej rzeczy się jej nie podobało niż podobało. Ja byłem zauroczony Suwalszczyzną, chociaż lekko zły, że ani razu nie spaliśmy pod namiotem, który wożony był trochę niepotrzebnie. Paweł wystawił notę 8 na 10 możliwych.
Do zobaczenia na szlaku!
Ja to podobnie jak Pan… Czy padało, czy się źle spało i tak się podobało 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba