25 maja 2013 r.
- – Dzień Dobry – powiedziałem do pani za kratami w kasie PKP.
- – Dzień Dobry.
- – Poproszę dwa bilety do Kielc z przesiadką w Miechowie. Wyjazd z Legionowa o 13.50. Jeden ze zniżką 50% a drugi z 37%, plus dwa rowery.
- – A jaki numer pociągu z Miechowa do Kielc?
- – Nie mam pojęcia.
- – Ale ja mogę panu sprzedać bilety tylko do Miechowa, bo potem nie wiem jaki pociąg jedzie z Miechowa do Kielc.
- – To może zadzwoni Pani gdzieś, gdzie Pani powiedzą?
- – To ja zadzwonię…
Taka scenka przytrafiła się nam na dworcu w Legionowie, na który przyjechaliśmy z Pawłem 35 minut przed czasem, przewidując jakimś cudem, problemy w okienku. Samo kupno biletów zajęło nam 18 minut. Tyle Pani sprawdzała, potem wydała nam bilety, które trzeba było poprawić, a na samym końcu sprzedała nam bilety na pociąg z Miechowa, który nie prowadził wagonów z miejscami do przewozu rowerów. Nasza wycieczka zaczęła się od zgrzytów z PKP. Tak też się i skończyła. Ale o tym mieliśmy się przekonać w ostatnim dniu…
Do Miechowa TLK. Rowery w specjalnym wagonie, a my w przedziale obok. W przedziale z nami dziewczyna. Też z rowerem. No to pogadaliśmy sobie o dwóch kółkach i o życiu…
Przed Miechowem przejechaliśmy przez najdłuższy tunel kolejowy w Polsce. Potem wysiedliśmy w Miechowie i po 4 minutach przyjechał nasz pociąg, który nie miał miejsc dla rowerów. Ale nasz bilet był wystawiony właśnie na ten pociąg. No to władowaliśmy się tuż za lokomotywą. Rowery przy kiblu a my do pierwszego przedziału obok. I znowu przez tunel w miejscowości Tunel.
Kielce przywitały nas słońcem. Zajechaliśmy do hotelu Stadion, przy stadionie Korony. Schludny, czysty pokój z telewizorem ale bez lodówki. W ten właśnie sobotni wieczór grała jeszcze Borussia z Bayern’em. Na parterze w restauracji był duży telewizor i piwo.
Wygrał Bayern choć kibicowaliśmy naszym trzem Polakom…
Gdyby nie Pani w okienku PKP, podróż można by zaliczyć do udanych. Ale PKP czuwa, by nie było za dobrze…
Nasza ocena:
– hotel – 4 – brak lodówki
– sklep 500 m
– obsługa – 5