26 maja 2013 r.
Kielce – Pakosz – Rezerwat Biesak – Białogon – Zalesie Pierwsze – Góra Patrol – Jaskinia Raj – Czerwona Góra – Chęciny – Kielce.
Śniadanie upolowałem ja. W Żabce z rowerem.
Nasz plan przewidywał w tym dniu górę Patrol, jaskinię Raj, którą zarezerwowałem wcześniej telefonicznie na 16.45 (bo nie było miejsc) i Chęciny. Wcześniej jednak mieliśmy się pokręcić po Kielcach. No to pojechaliśmy do it. Ta jednak w majową niedzielę była zamknięta.
No to śladami mojej przeszłości zobaczyliśmy to, co widziałem jeszcze w szkole średniej, biorąc udział w XIII Harcerskim Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej. Ile to było lat temu, policzyłem szybko ale strach cyfrę publikować. Tak dawno to było…
Na drogę wzięliśmy po lekkim bagażu i pomimo rezerwacji na późną godzinę, postanowiliśmy do jaskini pojechać szybciej z nadzieją, że jednak uda się nam dostać do niej szybciej niż przewidywała rezerwacja.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby szlak oznakowany był wyraźnie. Ale nieeee!!! Przejechaliśmy obrzeżami Białogonu i wyjechaliśmy na główną szosę.
Na Górą Patrol weszliśmy z rowerami gubiąc najpierw szlak czerwony za stadionem a potem przed samą górą. Ale się udało. Zjazd z Patrolu był taki, że zagrzały się nam szczęki. Miejscami czerwony szlak zarósł tak, że nawet pieszemu byłoby trudno. Nam się udało i o 14.00 zameldowaliśmy się w jaskini Raj. Zapytałem, czy można wcześniej się dostać pod ziemię. Pani bez problemu zmieniła naszą rezerwację na 14.15. To po kiego diabła wcześniejsza rezerwacja była tak odległa?
Jaskinia Raj jest miejscem, które każdy powinien odwiedzić. Dorosły, dzieci, hetero i homo, każdy znajdzie tam coś dla siebie. Polecamy.
Z Raju jechaliśmy do Chęcińskiego zamku. Z daleka witał nas swoim urokiem.
Gdy już dojechaliśmy do centrum Chęcin, oczom naszym ukazały się „wykopaliska” rynku. Widać, że władza samorządowa ruszyła do kompletnej przebudowy, co skutkowało brakiem przejezdności dla samochodów. Rowerami jednak dało się bez trudu.
Wzięliśmy języka. Byli nimi dwaj gimnazjaliści. Na pytanie, czy warto pojechać do zamku odparli, że zamek jest zamknięty z powodu renowacji i tylko widok jest ładny. Ta wiadomość popsuła nasze szyki. Paweł nie chciał jechać, ja chciałem. Rzut monetą i los zdecydował, że podjeżdżamy do zamku.
Nawet dobrze się stało, że los zadecydował za nas. Pod zamkiem stały stragany i kupiliśmy pamiątki, których szukaliśmy. Ponadto, miejscowy straganiarz-parkingowy-artysta-rzeźbiarz w drewnie, opowiedział nam parę szczegółów z tej okolicy. Wysłuchaliśmy go do samego końca i za jego namową odwiedziliśmy także kamieniołom, kiedyś niezbędny do budowy potęgi naszego państwa.
Oczywiście podjechaliśmy pod sam zamek, choć końcówka była dostępna tylko dla pieszych. Stromizna jest wręcz niebywała. Panorama za to zasługiwała na uwiecznienie. Dzień nie poskąpił nam słońca i Kielce ukazały się nam w oddali. A tą drogą poniżej mieliśmy zamiar do owych Kielc powracać.
Pedałowaliśmy już do Kielc bez zatrzymanki, za wyjątkiem miejscowości Słowik, w której to za sprawą znanego nam takiego samego nazwiska, nie omieszkałem zrobić sobie zdjęcia.
Po powrocie do hotelu i odświeżeniu się, ruszyliśmy na miasto. Tym razem wyczekaliśmy do zmierzchu. Zwiedziliśmy co nieco a przy okazji nawet zaspokoiliśmy nasze kulinarne pragnienia.
Dzień okazał się dla nas bardzo wyczerpujący, toteż zasnęliśmy bez zbędnej zwłoki.