5 czerwca 2022 r.
Gdynia – Koleczkowo – Kielno – Warzno – Czeczewo – Piekiełko – Przodkowo Wybudowanie – Przodkowo – Kosowo – Kobysewo – Grzybno – Kartuzy.
Ślad etapu z mapy.cz, tutaj.
Widok etapu, tutaj.
Po raz pierwszy postanowiliśmy, że naszą wyprawę wypedałujemy w czerwcu. Większa dostępność noclegów i na pewno mniej turystów. No to, jak to bywa przed każdą walką, ważenie. Ważenie sakw oczywiście! Ania przybrała na wadze i nie wiadomo dlaczego wskazówka za każdym razem pokazywała 17 kg. Moje sakwy – 19 kg. Znaczy się, wzięliśmy coś więcej niż rok temu, a nie za bardzo wiedzieliśmy co.
– Trudno. Będziemy cierpieć – stwierdziłem z uśmiechem w jednym kąciku ust.
I tak jak w poprzednich dwóch latach, zaplanowałem całą trasę i zarezerwowałem noclegi. Czyli deszcz nie deszcz, jechać trzeba. Oby nie przydarzyła się nam ulewa!
Z Gdyni po płaskim da się wyjechać na północ albo na południe. Na wschód się nie da, chyba że rowerem wodnym, a każdy kierunek powiązany z zachodem, to ostry podjazd pod górkę. Nie ukrywam, że zjeździłem wszystkie ścieżki wyjazdowe i najbardziej sensowną okazała się asfaltówka na Koleczkowo z Chylonii. Niestety. Upał i niedziela wygoniły ludzi w samochodach poza miasto. Akurat tamtędy!!! I niestety, duży ruch podziałał na kierowców tak, że parę razy znaleźliśmy się w stresującej sytuacji. Znaczy się, Kaszuby to także Polska! Że w sensie ruchu drogowego oczywiście.
Pierwszy przystanek w Kielnie. Nad brzegiem jeziora poczyniono inwestycję związaną z rekreacją i wypoczynkiem nadbrzeżnym. Aż miło się tam zatrzymać. Do tego mogliśmy podziwiać wyczyny wakeboardzistów, ciągniętych przez linę, w te i we wte.



Przez Warzno i Czeczewo dojechaliśmy do Przodkowa. To była najprzyjemniejsza część dzisiejszego etapu. Zerowy ruch samochodowy to było to. Tylko upał za duży a lasu po drodze nie było. Żeby choć cienia trochę… A potem wjechaliśmy do Kosowa z polską i kaszubską pisownią. To taka miejscowość, którą zna chyba każdy przeciwlotnik w Polsce.

Niestety, od Przodkowa do Grzybna jechaliśmy znowu w towarzystwie samochodów. Przeliczyłem się z tą niedzielą! Od Grzybna pojawiła się ścieżka rowerowa i zrobiło się pięknie. I tak do Kartuz.
Hotel był zdecydowanie przyjazny rowerzystom. Rowery zamieszkały w wielkim salonie a my zakwaterowaliśmy się sprawnie w nieco mniejszym pokoju. Po odświeżeniu obiadek i do miasta. Trwało święto kolorów. Po ulicach chodziła kolorowo popudrowana młodzież i przedmłodzież. Gdy dotarliśmy do Parku Solidarności, już było po wszystkim. Ale kolorowego proszku było pełno i wszędzie.
Pierwszy etap nie zapisał się nam zbyt pozytywnie. Było za dużo samochodów. Ale najgorszym było ich zachowanie. Tak jakby brali udział w rankingu, kto bardziej nas wystraszy! Zaręczam jednak, że rowerem z sakwami trudno jest wyjechać z Gdyni w tym kierunku.
Nie ma to jak usiąść wieczorem na ławeczce i zjeść dobrego loda. A w Kartuzach ławeczek nie brakuje.