20 i 21 lipca 2010 r.
Tempo naszego wypoczynku mocno spadło i niemalże oscylowało w okolicach leżenia na plaży nad morzem. Jednak dzięki znajomym, znalazł się czas na spotkania z nimi oraz potrasowe, małe naprawy rowerów. Mieliśmy w planach także Mamerki, ale było to mocno uzależnione od pogody. Niestety upał nie dawał za wygraną i nie wybraliśmy się poza Giżycko.
Byliśmy jak ta stonka. Szliśmy tam, potem tu. Lody tam, piwo tu, obiad, cymbergaj, i nasi znajomi. Było bardzo przyjemnie spotkać się po latach. Giżycko daje mnóstwo możliwości spędzania wolnego czasu.
A potem naprawa rowerów.