Ślad zapisu z Endomondo.
Zaraz po śniadaniu, upolowanym przeze mnie w sklepie, ruszyliśmy do Rzeszowa. Aby wyjechać z Dynowa, trzeba było wjechać na sporą górę. A to był dopiero początek naszych zmagań. Tego dnia, upał i góry dały nam w kość!
Przez Ulanicę i Futomę zajechaliśmy do Błażowej. Po drodze miałem nie raz obawy, czy nie skończą się nam szczęki w hamulcach. Takie były góry! A w Błażowej natknęliśmy się na tablicę informacyjną, że oto tam, wybudowali pierwszy w Polsce most kompozytowy!!! Nie wygląda na takowy i bardzo przypomina betonowy. A jednak.
W Błażowej znowu ostro pod górę. Skończył się asfalt. Odpoczywaliśmy często i patrzyliśmy na przekrój poprzeczny Green Velo. Mieliśmy sporo obaw. I tylko raz spotkaliśmy innych rowerkowców. Żaden jednak nie miał sakw. Tylko sakiewki pod siodełkiem lub ramą.
Przed Hermanową, z powodu remontu nawierzchni, nie zauważyliśmy że Green Velo skręca w lewo i dalej jechaliśmy w lewo. Nawet dobrze, bo do Tyczyna było ciągle z górki. A po lewej była ostatnia góra z Green Velo. Pewnie ominął nas piękny widok na Rzeszów. W Tyczynie w lewo na Budziwój i tam znów w Green Velo. I tak do samego Rzeszowa. Na plaży przy Żwirowni miałem ochotę wjechać rowerem do wody, ale za dużo było tam człowieków!
Wjazd do Rzeszowa od tej strony to jeden z piękniejszych odcinków szlaku. Pomimo pięknych widoków i cudnej ścieżki rowerowej, pomimo odpoczynków, wjazd do miasta okupiłem zawrotami głowy. Dla mnie było za gorąco!
Mostem Karpackim przeprawiliśmy się na drugi brzeg Wisłoka i wzdłuż rzeki dojechaliśmy bardzo blisko naszego hotelu. Naprzeciw dworca stał nasz Best Western i pokój z klimatyzacją!!! A rowery do konferencyjnej. I one i my mieliśmy bardzo przyjemny odpoczynek. Kąpiel i na Rynek do Starego Browaru. A tam pół metra żeberek! Mało nie przerżnąłem nożem drewnianego „talerza”! Takie było, Panie, cudne!
A potem zobaczyliśmy to, co zobaczyliśmy.
Chłód z klimatyzacji w hotelu był ukojeniem dla naszych spalonych słońcem rąk i nóg… Jutro ładowaliśmy się do pociągu. Nadszedł czas zakończenia rowerkowania.
Nasza ocena (od 1 do 5):
– hotel – 5
– śniadanie – 5
2 uwagi do wpisu “Dzień 8. Dynów – Rzeszów. 45 km.”