Dzień 10. Krosno – Rzeszów. 63 km.

19 sierpnia 2019 r.

Krosno – Głębokie – Podzamcze – Węglówka – Krasna – Żyznów – Godowa – Strzyżów – Żarnowa – Glinik Charzewski – Zaborów – Babica – Zarzecze – Lutoryż – Boguchwała – Rzeszów.

Link widokowy do przejechanej trasy.
Polska z góry – warto zobaczyć.

No i ruszyliśmy w ostatni, rowerowy etap naszej wyprawy. Po śniadaniu, które nam smakowało, ale na które musieliśmy przejść na drugą stronę rynku, spakowaliśmy nasze juki, mając w świadomości, że oto zbliża się koniec naszego beztroskiego czasu. Na pocieszenie, zarezerwowaliśmy noclegi w znanym nam rzeszowskim hotelu i w ramach odpoczynku, chcieliśmy pozwiedzać to miasto o jeden dzień dłużej.

Na pierwsze po Krośnie wyzwanie, zaplanowaliśmy podjazd do zamku Kamieniec w Odrzykoniu, którego majestatyczne ruiny górowały nad całą okolicą i były bardzo widoczne. Zanim zaczął się podjazd wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Słońce nie ułatwiało, toteż wspinaczkę zaliczyliśmy na raty. Czyżby to była jakowaś zemsta za coś? Z każdym przystankiem odkrywaliśmy piękne widoki za plecami. Natrzaskaliśmy zdjęć jak nigdy.

2019-08-19 10.35.182019-08-19 10.45.04O dziwo, spotkaliśmy także piechurkę, która szła pod górę bez przystanków. Zamek nie był oblężony przez turystów i było raczej cicho i spokojnie.

2019-08-19 10.55.29

DSC02607Od tego momentu mieliśmy już z górki. Za to w drugą stroną jechało pełno rowerzystów w obcisłych. Zaliczali pojedynczo lub we dwóch poranny trening jak nic! A my bardziej na hamulcach niż cisnąć na pedały, mieliśmy czas podpatrywać widoki.

W Strzyżowie chcieliśmy stanąć na popas, ale nic nie wpadło nam w oko i nie zachęciło do wstąpienia. Szukając jakiegoś bistro lub baru, przejechaliśmy powolutku, nie stanąwszy w ogóle. No chyba tylko przy wyjeździe ze Strzyżowa, kiedy niezła górka nas osłabiła. Teraz byliśmy zdesperowani i postanowiliśmy stanąć w pierwszym napotkanym barze. Trafił się zaraz w Żarnowej, przy samej szosie, pod nazwą Żarnowianka. Jedzenie palce lizać!

Posileni, ruszyliśmy do Rzeszowa. Po drodze zatrzymaliśmy się trzy razy, w tym raz w sklepie wiejskim. Liczyłem na zimny napój, ale nie było lodówki. Uzupełniliśmy tylko ciepłą wodę gazowaną. Tuż przed Babicą, wjechaliśmy na szosę nr 19. Ruch wzmógł się niemożebnie, ale było też poszerzone pobocze dla nas. No i jechaliśmy z wiatrem, mając dolinę Wisłoka po prawej i całkiem ładne widoki.

Im bliżej Rzeszowa, tym gorzej dla rowerzystów. Znikało poszerzone pobocze i dla bezpieczeństwa jechaliśmy chodnikami. Tuż za Boguchwałą, wyprzedził nas rowerzysta w obcisłym, ale zaraz potem zatrzymał się na skrzyżowaniu i czekał na nas. Zapytał, czy jedziemy do Rzeszowa i zaproponował, że poprowadzi nas bokiem. Przystaliśmy na ten pomysł, choć zapytałem i ja, czy nie za wolno będzie z nami jechać. Odpowiedział, że mu się nie spieszy i zaczęliśmy rozmowy. Poprowadził nas ulicą Cichą, obok zakładu uzdatniania wody, a potem koło WSK Rzeszów. I tak wjechaliśmy na ścieżkę wzdłuż Wisłoka. Tę trasę znaliśmy już z poprzedniego wjazdu do Rzeszowa, w 2017 roku.
2019-08-19 15.58.38

Bardzo dziękujemy za przeprowadzenie nas cichymi i bezpiecznymi ścieżkami do Rzeszowa oraz przekazane informacje.

2019-08-19 16.09.18
Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do naszego hotelu obok dworca kolejowego. Nasze rowery wylądowały w garażo-magazynie, a my w pokoju. Po zmyciu wyprawowego kurzu, poszliśmy na stare miasto, do znanej nam restauracji.

2019-08-19 19.24.28

Rzeszów i my zasypialiśmy z ulgą po upalnym dniu.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s