Dzień 6. Tarnów – Nowy Sącz. 69 km.

15 sierpnia 2019 r.

Tarnów – Koszyce Wielkie – Koszyce Małe – Rzuchowa – Szczepanowice – wzdłuż Dunajca – Dąbrówka Szczepanowska – Wróblowice – Zakliczyn – Paleśnica – Bujne – Gródek nad Dunajcem – Sienna – Dąbrowa – Wielogłowy – Nowy Sącz.

Link widokowy do przejechanej trasy.

    Upał od samego rana. Nam to jednak nie przeszkadza. Boli nas za to przekrój pionowy trasy do Nowego Sącza. Dwa, bardzo duże przewyższenia napawają nas lekkim niepokojem.

    Po dobrym śniadaniu wyruszamy z Tarnowa najkrótszą i jednocześnie mało ruchliwą szosą do Velo Dunajec.

2019-08-15 10.21.39Gdy dojeżdżamy do Dunajca… czar pryska. Ten odcinek jest dopiero w przed-przed-budowie. Czasem nawet dla zmyłki, pojawia się znak szlaku, ale gdy mówię „sprawdzam” i wjeżdżam na grzbiet wału przeciwpowodziowego, zastaję tylko podsypkę kamienną. No to mamy pecha. Akurat nasza trasa biegnie po planowanym, a nie po istniejącym szlaku rowerowym Velo Dunajec. Trzeba jednak przyznać, że widoki były przepiękne.

   W Zakliczynie stanęliśmy na lekuchny popas. Podeszli do nas ojciec z synem z VW i zapytali dokąd jedziemy, a potem którędy. Odpowiedzieliśmy, że chcielibyśmy uniknąć szosy nr 75, z powodu ryzyka potrącenia na ruchliwej trasie, i dlatego rozważamy jazdę szosą nr 975. Oni potwierdzili, że 975-ka to zdecydowanie lepszy wybór ze względu na widoki. Tak też uczyniliśmy, choć najbardziej mi było żal przeprawy promowej Topie-Wytrzyszczka. Z doświadczenia jednak wiem, że promy latem nie zawsze pływają, z powodu niskiego poziomu wody. Takie przypadkowe spotkania, to jest przykład na to, jak opinie  napotkanych osób mogą wpływać i zmieniać nasze plany.

    No to zaprzyjaźniliśmy się z 975-tką. Chwilę potem zaprzyjaźniliśmy się z 9 % podjazdem. Dobrze, że zmieniłem przed wyjazdem tylne koronki z 28-11 na 32-13 zęby, bo bym pewnie nie podjechał.

    Gródek nad Dunajcem przywitał nas przepięknym widokiem. Urok został rzucony i wcale nie chciało się nam odjeżdżać, tym bardziej, że wyjazd był przez spore wzniesienie.

2019-08-15 14.11.10

    Aż do Siennej, jechaliśmy wzdłuż jeziora Rożnowskiego i podziwialiśmy coraz to piękniejsze widoki. W pewnym momencie zauważyłem samochody jadące nienaturalnie wysoko przed nami. Pomyślałem sobie, że to chyba nie nasza szosa. W tym momencie Ania zakrzyknęła:

– No nie mów mi, że tam będziemy jechać! W życiu tam nie podjadę!

Te samochody były takie malutkie i jakby na granicy nieba. To co nas przytłaczało, to różnica wysokości między nami a nimi.  Byliśmy na samym dnie, a upał przypalał nas dodatkowo. Podjechaliśmy na raty, doświadczając coraz to piękniejszych widoków.

2019-08-15 15.03.15

2019-08-15 15.28.45

2019-08-15 15.28.57

    Gdy zaczął się zjazd do Nowego Sącza, cieszyliśmy się, że nie jechaliśmy w drugą stronę. Byłby to wtedy taki wjazd na Dzień Dobry. A już raz mieliśmy taki podjazd, wyruszając z Dynowa do Błażowej.

    Nowy Sącz powitał nas widokiem na wielkie hale przemysłowe znanych polskich milionerów. Wszakże miasto było siedzibą dla znanych w Polsce produktów: lodów, bram i okien.

    Zameldowaliśmy się w hotelu i ruszyliśmy na posiłek tuż obok. Nie mieliśmy już sił na zwiedzanie miasta. Ania podsumowała ten dzień jednym zdaniem:

– Od teraz, żadna górka mi nie straszna…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s