Dzień 5. Charzykowy – Chojnice – Charzykowy. 0 km.

9 czerwca 2022 r.

    Nadszedł dzień odpoczynku od siodełka. Ze względu na prognozę pogody, która od wczoraj na dzisiaj pokazywała deszcz przemiennie z deszczykiem, zamierzaliśmy spędzić go na zwiedzaniu Chojnic. Model matematyczny prognozy jednak nie spełnił się i od rana obudziło nas słońce!?!

    Po śniadaniu, uzbrojeni po zęby w parasole, ruszyliśmy do najbliższego sklepu po miejskie bilety autobusowe, a potem zaczailiśmy się na najbliższym przystanku. Pusty autobus wpadł w nasze sidła i zawiózł nas do Chojnic.

    W Chojnicach byliśmy już parę razy w życiu. Teraz patrzyliśmy, jak się zmienił. Jedliśmy lody przed ratuszem i słuchaliśmy hejnału, a chojnicki tur patrzył na nas złowrogo. A gdy od chodzenia rozbolały nas nogi, a od noszenia parasoli w torbach ramiona, ruszyliśmy upolować autobus do Charzykowych. Żar lał się z nieba.

    W Charzykowych wysiedliśmy parę przystanków wcześniej by odnaleźć miejsce, w którym Ania, jako mała dziewczynka, spędzała wakacje w ramach FWP. Po zasięgnięciu języka u miejscowych, znaleźliśmy opuszczony ośrodek. Na początku Ania nie mogła go skojarzyć, ale gdy weszliśmy na teren i zobaczyła budynek stołówki, wszystko się jej przypomniało. Wtedy zobaczyliśmy także budynek tranformatora i napis na drzwiach „Emaliernia”. Tak. To był dawny ośrodek wypoczynkowy Pomorskiej Odlewni i Emalierni w Grudziądzu. To było tu! I ruszyła lawina wspomnień. I jak zwykle w takich momentach, Ania powiedziała, że teraz, to wszystko jest takie malutkie, a wtedy było ogromne.

    Wróciliśmy do naszego raju i wtedy lunął deszcz. Odczekaliśmy do końca i poszliśmy do baru na obiad. Gdy weszliśmy do środka, zobaczyliśmy przy stołach znajomych… z Fojutowa!

– Czyż nie mówiłem, że rowerkowcy spotykają się dwa razy? – zapytałem radośnie. Okazało się, że znajomi zakończyli swoje rowerkowanie i to był ich pożegnalny obiad. Siedzieliśmy tak przy napojach z pianką i rozmawialiśmy o genezie ich grupy i o naszych wyprawach. Opowiedzieli nam także o swoich dokonaniach. Dzięki tej wymianie informacji zakiełkował nam nowy pomysł na wyprawę… Kto wie? Rozstaliśmy się z uśmiechami.

    Zanim wróciliśmy do pokoju, poszedłem rzucić okiem na nasze rowerki. Stały tak, chyba nawet w dawnej stajni, powiązane linką jak konie. I delikatnie, ale niecierpliwie i prawie niezauważalnie, obracały po trochu kołami…

3 uwagi do wpisu “Dzień 5. Charzykowy – Chojnice – Charzykowy. 0 km.

    1. FWP miały już swój czas. Dzisiaj do takiego molocha i do takich warunków przyjechałoby bardzo mało osób i ośrodek nie utrzymałby się. Jedno jest pewne, wspomnienia z tamtych czasów są wręcz niebywałe.

      Polubienie

      1. To też. Czasy się zmieniły, ustrój też, ale myślę, że ten FWP nie był złym pomysłem. Sam nigdy z niego nie korzystałem, bo rodzice nie pracowali w takich zakładach, ale moja obecna żona jako dziecko jeździła na co najmniej dwie kolonie. Nie było to złe, że istniał taki fundusz, że dzieciaki miały zorganizowany wypoczynek. Bywały to molochy, ale obszar można zmniejszyć, dopasować do funkcjonalności, a przez 30 lat zmodernizować by się dało niejedno. I Pana żona ma wspomnienia, a łezka się w oku kręci, kiedy się patrzy jak to teraz wygląda, ten obiekt konkretnie. Teraz oczywiście jest sektor prywatny, ale to nie to samo.

        Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s