Dzień 2.  Krynica Morska – granica – Nowa Karczma – Krynica Morska. 35 km.

11 września 2021r.

    Dzień idealny do rowerkowania. Wstaliśmy dość wcześnie to i na trasę wyruszyliśmy wcześnie. Aż byliśmy zdziwieni, że tak mało osób spotkaliśmy o poranku.

    Ścieżka rowerowa do Nowej Karczmy, potocznie Piasku, została wybudowana w 2017 r, więc jechaliśmy po raz pierwszy od dłuższego czasu po dedykowanej ścieżce, a nie tak jak zazwyczaj, jeszcze przed budową. Jechało się nam bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Nie dość, że ścieżkę wybudowano z dala od szosy, to jeszcze w nadmorskim lesie, który daje cień i osłania od wiatru. Ścieżka bezpieczna i idealna dla rodzin jak i dla samotnie trenujących. Tych ostatnich było sporo z samego rana.

    Do samej granicy z Rosją nie da się dojechać. Jakieś 500 m wcześniej ustawiono na końcu ścieżki szlaban i płot oraz znak z niepoprawną informacją, że to jest granica. Zapewne by mieć trochę spokoju na granicy. Wszak my Polacy, lubimy łamać zakazy. Poszliśmy więc z rowerami na wydmy. Ach ten piasek. Od razu słychać różnicę. Taki rzadko deptany i przewracany, piszczy pod stopami. Jak miło!

Płot nadgraniczny kończył się w wodzie. Było bardzo mało osób. Jednak z każdą chwilą ich przybywało. Wręcz w postępie geometrycznym. Gdy przyjechaliśmy około godz. 1100 było nas może z sześć osób. Godzinę później na plaży już był gwar. A po drugiej stronie płotu, na jednej nodze stało stadko mew. Nieruchomo. Jakby sztuczne były. Zażartowałem, że to zapewne najnowszy rodzaj dronów. I wtedy parę odleciało… Zaliczyłem obowiązkowe moczenie nóg w Bałtyku. Tylko tyle, bo woda była tak zimna, jak spojrzenie uzbrojonego po zęby Rambo.

    Powrót, to już uważanie na tych rowerzystów, którzy wyprzedzali na trzeciego. Tak, tak. Ta moda pochodzi zapewne od samochodowego stylu jazdy. Przecież się zmieszczą. Nie biorą tylko pod uwagę, że straszą tych z naprzeciwka. Dlatego każdy nasz postój, tak na wszelki wypadek, był parę metrów od ścieżki. Zupełnie inaczej niż rano. Nie zmienia to jednak faktu, że ta ścieżka była jedną z piękniejszych rowerodróg w Polsce.

    W drodze powrotnej można odwiedzać zabudowania nad zalewem, Nową Karczmę, wieżę ornitologiczną na Górze Pirata, punkt widokowy na zalew, zwany Wielbłądzim Garbem i podjechać do czerwonej latarni morskiej. Niestety do punktu widokowego na Wielbłądzim Garbie (Grzbiecie) nie da się dojechać rowerem. Chyba, że na stromej ścieżce nie będzie ludzi. Co innego do latarni.

    A po powrocie do hotelu, zajęliśmy się odnową biologiczną. A było gdzie i czym…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s