Dzień 5. Puńsk – Giby. 36 km.

9 sierpnia 2012 r.

Puńsk – Trakiszki – Wojtokiemie – Rejsztokiemie – Smolany – Murowany Most – Romanowce – Sejny – Degucie – Pomorze – Aleksiejówka – Giby – Wierśnie – Gibasówka – Stara Wieś – Giby II – Giby.

     Gdy się obudziliśmy, słońce już pięknie świeciło!

    Do sklepu poszedłem na pieszo. W promieniu 100 metrów były chyba ze trzy lub cztery. Po śniadaniu odwiedziliśmy jeszcze informację turystyczną, gdzie za darmo dostaliśmy naklejki z herbem na rowery i ruszyliśmy wzdłuż granicy na południe.

    Przez stare przejście kolejowe w Trakiszkach, Wojtkiejmie i Rejsztokiejmie, dojechaliśmy do , gdzie stoi zabytkowy klasztor. Po drodze rzuciły się nam w oczy dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości i ludzie mówiący w dwóch językach.

img_01891

Niestety w tamtym regionie polityka rozdzieliła nierzadko brata i siostrę granicą państwową. Dopiero teraz, po wejściu do wspólnej Unii, rodziny mogą bez przeszkód migrować. Chociaż w opowieściach miejscowych można wyczuć wyraźny podział na Litwinów i Polaków. Nie wszyscy godzą się z podziałem na państwowości, ale są i tacy, którzy żenią się nie bacząc na historię i obecne zatargi.

    Od Smolan do Sejn dojechaliśmy jeszcze w słońcu, przecinając rzekę graniczną o dziwnej nazwie…

IMG_0185

    W Sejnach zatrzymaliśmy się na posiłek i na małe zwiedzanie miasta. Jednym z ładniejszych miejsc do zwiedzania był niechybnie kościół i zespół klasztorny, którego oglądanie, nie wiedzieć czemu jest płatne. Pięknie położone w dolinie Sejny są bardzo urokliwym miejscem z ciekawą nazwą pochodzącą od Jaćwingów. W mieście z historią pięciu narodowości, ludzie żyli nad wyraz spokojnie. To mogło być jednak wrażenie przelotne.

IMG_0187

    Z Sejn pojechaliśmy szosą nr 663 na południe, a potem dość nietypowo. Asfaltem przez Pomorze (i możemy się pochwalić, że rowerem przez całe Pomorze przejechaliśmy w 5 minut!!!) i Aleksiejówkę, dojechaliśmy do wrót Puszczy Augustowskiej, czyli do Gib. Tutaj spotkało nas rozczarowanie. Nie mogliśmy znaleźć noclegu na jedną noc. Większość pytanych odmawiała, gdy dowiadywała się, że na jedną noc. Objechaliśmy całe jezioro Gieret dookoła i nic. Po drodze przydarzył mi się mały upadeczek! Nie zdążyłem się wypiąć z zatrzasków w pedałach i wyrżnąłem na lewy bok w asfalt, ku uciesze grillującej za płotem ekipy. Nic mojemu rowerowi, bagażowi i mnie się nie stało. No może trochę porysowałem sobie lakier na mojej lewej nodze. No to się w Gibach wygibałem!!!

    Wróciliśmy do centrum Gib i znaleźliśmy nocleg w budynku przy sklepie spożywczo-przemysłowym, pod numerem 75a. Cena – wygórowana! Negocjacje powiodły się tylko dlatego, że nie chcieliśmy pościeli (mieliśmy śpiwory). Warunki noclegu – jak w Wiżajnach! O zgrozo. Tego miejsca nie polecamy.

IMG_0190

    Kiedy poszliśmy coś zjeść, doszliśmy do wniosku, że takiemu zjawisku winni są wczasowicze, którzy odwiedzają to miejsce. Po pierwsze: główna droga (nr 16), po drugie: dwa jeziora i po trzecie: większość samochodów z warszawskimi numerami rejestracyjnymi. I wszystko stało się jasne. Niektóre rezydencje bardzo ładne i nowoczesne, Większość jednak pobudowała klitki dla niezamożnego wczasowicza. A niech Was dopadnie recesja!!! Lepiej by nam było na pustym polu namiotowym!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s