8 lipca 2013
Szczytno – Jęcznik – Elganowo – Grzegrzółki – Rusek Wielki – Gąsiorowo – Giławy – Prejłowo – Patryki – Klebark Wielki – Klebark Mały – Olsztyn.
Śniadanie zamówiliśmy dzień wcześniej, w recepcji hotelowej, na konkretną godzinę. Zeszliśmy pięć minut wcześniej. Usiedliśmy przy jedynym nakrytym stole (czyli dla nas) i czekamy. Czekamy, czekamy i nic. Po jakimś czasie zacząłem interweniować. Znalazł się jegomość i zapytał, czy wybieramy jajecznicę czy parówki. Zamówiliśmy jajecznicę. Po jakimś czasie jegomość wrócił i przepraszając nas poinformował, że jajka się skończyły i skazał nas na parówki plus talerz wędlin, sera i warzyw. Cóż było robić. Po jakimś czasie wjechały parówki, w których głównym składnikiem był MOM i zapewne najgorszego rodzaju odpadki. Zjedliśmy zatem kanapki.
Objuczonymi rowerami podjechaliśmy na targowisko, które było tuż obok hotelu, gdzie nabyłem moje ulubione czereśnie. Przez najbliższe kilometry znaczyłem trasę pestkami, wypluwanymi jak Bronka z filmu „Daleko od szosy”.
Ruszyliśmy szosą nr 53 do Gromu ale zjechaliśmy z szosy nieco wcześniej, bo w Jęczniku, gdzie dokupiliśmy wodę na zapas. Droga do Elganowa wiodła przez piękny las. Stanęliśmy by się nieco opryskać przeciw komarom. Chwilę potem zatrzymał się przy nas, w tym szczerym lesie, samochód. Kierowca zapytał nas, czy nie kupilibyśmy słodkich bułek, jagodzianek, pączków itp. Moje zdziwienie wyraziłem na głos.
– Tyle lat jeździmy po Polsce, ale jeszcze nigdy nie spotkaliśmy w szczerym lesie sklepu na kółkach!?!
– A ja tak jeżdżę codziennie.
Kupiliśmy więc po jagodziance. Ale były słodkie!!!
Przy wyjeździe z lasu można po lewej stronie zobaczyć rozległą posiadłość z pięknie posadowionym domem na małym wzgórzu i nad jeziorkiem. Widok jak z bajki!!!
Minęliśmy Grzegrzółki, potem Rusek Wielki, ale żadnego olbrzyma tam nie spotkaliśmy. Za to jezioro było na wskroś ruskie! Giławy, Prejłowo, Patryki i dojechaliśmy do Klebarka Wielkiego. Parę lat temu jechaliśmy tą szosą, ale w drugą stronę, do granicy z Białorusią. Teraz więc stanęliśmy na mały popas. Spotkaliśmy inną ekipę i jak to zwykle bywa, dokonaliśmy wymiany informacji i wniosków.
W Klebarku mieliśmy ostatni postój przed Olsztynem. To właśnie tam jest znak drogowy na Klewki. I teraz już jest wiadomo wszem i wobec, że Lepper miał rację mówiąc o Talibach w Klewkach!!! A kiedyś jego koledzy z sali sejmowej kpili i twierdzili, że … się mylił.
Olsztyn przywitał nas znajomymi ulicami i miejscami, które znaliśmy sprzed paru lat. Tym razem na nocleg wybraliśmy pole namiotowe Pirat, nad jeziorem Ukiel, przy drodze 527.
Rozbiliśmy namiot nad jeziorem,
odświeżyliśmy się i poszliśmy na kolację… niecałe 20 m obok.
Wieczorem wróciliśmy do naszego namiotu. Jakieś 20 m bliżej. Słońce pięknie zachodziło a do nas przypłynęły łabędzie na pokaz walk o samicę. No to na pomost pogawędzić z łabądkami. Ja do nich mówiłem, a one do mnie syczały. Ale żadnego porozumienia nie osiągnęliśmy.
Nasza ocena:
– pole namiotowe – 4 z plusem za piękny krajobraz
– sklep – 3 (400m) ale na miejscu restauracja
– obsługa – 5