4 sierpnia 2015
Ślad zapisu w Endomondo.
Do Torunia postanowiliśmy pojechać używając WTR-ki. Po zjedzeniu śniadania w super urządzonej kuchni, w której było oprzyrządowanie do zrobienia wszystkiego, co by do głowy przyszło, ruszyliśmy na most.
Pierwsze tankowanie wody… tuż za mostem. Oj, jak przydałby się las…
Plan zakładał dojazd do Bobrownik, przeprawę promem i dojazd do Ciechocinka.
Za Grodzkimi pojawił się las i pusta szosa. Ale się jechało przyjemnie. Po drodze spotkaliśmy starszą panią na rowerze, dziarsko pedałującą w naszym kierunku. Zagadnąłem, gdzie tak pedałuje. Odpowiedziała, że do sklepu i z powrotem. A że czasu ma dużo, to się zbytnio nie spieszy. A tempo miała niezłe. Cóż… trening czyni mistrza!
Ania była tak zadowolona z tego odcinka, że poprosiła o zrobienia zdjęcia. Zgoła w innym była nastroju, niż w Gostynińsko-Włocławskim Parku Krajobrazowym.
W Bobrownikach, w sklepie, dowiedzieliśmy się od ludzi, że przeprawa promowa w Bobrownikach nie „chodzi”. Za mało wody w Wiśle. Miałem pretensje sam do siebie.
Mogłem to przewidzieć i od razu jechać lewym brzegiem Wisły. A teraz będziemy musieli ciągnąć prawym. Na dodatek złego, chcieliśmy jechać do Torunia przez Zabłocice, ale przy zjeździe z asfaltu, od razu przywitał nas piasek. Ania zaprotestowała. Nie chciała powtórki z wczorajszego dnia. Teraz byłem zły na siebie podwójnie. Aż przestałem się odzywać.
Wytyczyłem drogę przez Osówkę do Czernikowa. Potem wzdłuż 10-tki do Torunia. Wiedziałem, że jest tam chodniko-ścieżka rowerowa. Tak też uczyniliśmy.
Do Torunia przyjechaliśmy umęczeni od spiekoty. Do B&B hotelu Toruń i na stare miasto. Na bulwar oczywiście też. We Włocławku nie dało się napić piwa, a tu, proszę bardzo!!!
No i jeszcze jeden wyczyn. Mówią, że nie da się stanąć przy Krzywej Wieży. Proszę bardzo!!!
Na jutro zapowiadali rekordowe upały…