14 sierpnia 2019 r.
Bochnia – Krzeczów – Rzezawa – Jodłówka – Grądy Jodłowskie – Szczepanów – Sterkowiec – Wokowice – Bielcza – Biadoliny Radłowskie – Bogumiłowice – Ostrów – Kępa Bogumiłowicka – Tarnów.
Link widokowy do przejechanej trasy.
No i jak tu wierzyć synoptykom. Specjalnie zostaliśmy w Bochni jeden dzień dłużej, by przeczekać deszcze. Tymczasem, deszcz przesunął się na dzisiaj. Nie było rady. Założyliśmy nasze przeciwdeszczówki i w drogę. Deszcz raz się wzmagał, raz się robił lżejszy. Gdy zobaczyliśmy cukiernię, postanowiliśmy się nieco zatrzymać i kupić coś na drogę. No może trochę się przejaśniło i zrobiło się takie siąpiradło. Sprawdziłem nasze położenie i… znowu się pomyliłem! No to przy najbliższej okazji powróciliśmy na właściwą drogę do Krzeczowa.
Za Jodłówką przestało padać, ale nie zdejmowaliśmy przeciwdeszczówek. Od tej pory pedałowaliśmy wzdłuż A4. Jechaliśmy typowymi ścieżkami rowerowymi, albo szosami o bardzo małym natężeniu ruchu. Raz nawet pomiędzy torowiskiem, a autostradą i pomimo sporej wilgotności, jechało się przyjemnie.
Tarnów powitał nas Dunajcem, wzdłuż którego biegnie osławiona Velo Dunajec. Zamierzaliśmy jutro korzystać z tego szlaku tak długo jak się da. Jednak moje oczy zauważyły piękny asfaltowy szlak tylko po lewej stronie szosy. Natomiast po prawej były wielkie krzaczory. Oj… Czyżbyśmy akurat trafili na odcinek Velo Dunajec, który jest na wszystkich prawie mapach, ale którego jeszcze nie wybudowali? Mieliśmy już takie przygody z WTR-ką i łudziłem się, że może szlak wzdłuż Dunajca da się jednak opedałować…
Dobiliśmy do hotelu, który oferował nam przechowanie rowerów, ale nie dysponował żadnym wjazdem do tejże przechowalni. Schody wejściowe były dość wysokie i nasze rumaki trzeba było wtargać na górę. Schowek na rowery na szczęście usytuowano za recepcją i był ogólną graciarnią, ale wystarczający. Pokój natomiast okazał się być wielkością jednoosobowego, w który wciśnięto wielkie dwuosobowe łóżko. Był czyściutki i ładny, ale przejście na drugą stronę łóżka było szerokie dla chyba Japończyka, i to w głębokiej anoreksji. No ale, w końcu mieliśmy tylko tu spać, a nie imprezować. Toaleta i w miasto, słynące z dzielnicy żydowskiej, Józefa Bema i Zakładów Mechanicznych. No i w końcu posiłek w słynnej z TV restauracji, która kiedyś była starą łaźnią. Pierwszy raz w życiu byliśmy w Tarnowie. Pomimo tego wiedziałem, że żelaznym punktem będzie mauzoleum generała Józefa Bema,
Brama Seklerska i stara synagoga.
O tych miejscach czytałem wcześniej i oglądałem zdjęcia. Reszta przydarzyła się niejako po drodze.
To właśnie w Tarnowie spotkały się, mające wspólne korzenie: Islam, Judaizm i Chrześcijaństwo. I to było widać wszędzie. A najładniej było w parku z mauzoleum.
Po bardzo długim spacerze (ponad 6 km) wróciliśmy do hotelu. Jutro pierwszy etap górski o jeszcze nieustalonej trasie.
Szczęście Państwu sprzyja. Jak my byliśmy w Tarnowie w 2018 roku, to w parku trwał remont i mauzoleum widzieliśmy zza płotu.
PolubieniePolubienie
Cały park ma także nowe alejki i bardzo duży plac zabaw. Samo mauzoleum robi jednak największe wrażenie.
PolubieniePolubienie