Dzień 9. Sokółka – Kruszyniany. 41 km.

13 sierpnia 2012 r.

Sokółka – Nowa Kamionka – Stara Kamionka – Dziewiczy Ług – Słójka – Tołkacze – Kozłowy Róg – Słójka-Borowszczyzna – Poczopek – Ostrów Północny – Krynki – Kruszyniany.

    No co? Jak tylko zaczął się dzień, jak automat poszedłem po zakupy. Daleko nie miałem.

   Zjedliśmy śniadanie i za namową właściciela, skierowaliśmy się szosą nr 674 do Słójki, a potem szutrem przez Kozłowy Ług do  Silvarium w Poczopku. Nazwa jak nazwa, ale jak tylko dojechaliśmy na miejsce, zostaliśmy zauroczeni. Naszym oczom ukazał się gotowy produkt, oferowany wszystkim turystom i to za darmo!!! Oczywiście najlepiej mieli rowerkowcy. Mogliśmy bez przeszkód dojechać do samej leśniczówki, zostawić rowery i rozejść się po okolicy. Mnie, najbardziej urzekły dwa zjawiska: dziewiętnaście bocianów spacerujących luzem po terenie i odgłosy zwierząt w leśniczówce.

Poczopek 2Nie da się opowiedzieć, jak przepiękne było to miejsce. Tam każdy znajdzie coś dla siebie. Dzieci odkryją zwierzątka leśne, ich wygląd i odgłosy. Mogą nawet popróbować je wytropić w lesie. Koniecznie trzeba zobaczyć przekrój mrowiska za szybą. Miłośnicy roślin będą się cieszyć z żywych okazów, zaprezentowanych tematycznie w części botanicznej. Dzieci można puścić wolno, nic złego sobie nie zrobią. Zakochani będą mogli wyznać sobie miłość na drewnianym mosteczku, pod którym chlapie się gęś z kaczką. Wiele jest przepięknych miejsc w Polsce, ale z pewnością to zapadnie każdemu w pamięci.Poczopek 1

 Więcej informacji na tej stronie.

    Szkoda było opuszczać ten piękny zakątek. Zaznaczam od razu, że jeśli planujecie spędzić tam godzinę lub dwie, to o wiele, wiele za mało. Ale komu w drogę, temu… rower i pompka. Zamierzaliśmy pojeździć po największym rondzie na świecie!

    Do Krynek nie było nam za bardzo z wiatrem, ale nie było też idealnie pod wiatr. Niebo pociemniało znacznie i widać było, że niekorzystna dla nas prognoza zaczęła się spełniać.

    W międzyczasie skończyły mi się… hamulce z przodu. Górki były coraz większe i moich uszu doszedł nieprzyjemny dźwięk tarcia metalu o aluminium. W Krynkach zapytałem o sklep rowerowy. Wieści nie były dobre. Zatem mając świadomość, że ten metal popsuje mi przednią obręcz, ruszyliśmy do tatarskiego zakątku w Polsce. Niechcący wjechaliśmy na Szlak tatarski. Nam zależało jednak bardziej na przejechaniu naszej wschodniej granicy, stosunkowo dość blisko granicy państwowej. Trafiliśmy na ten szlak niejako „przy okazji”.

    Krynki powitały nas deszczem i autokarami, które o mało nas nie zepchnęły na pobocze. Od razu zajechaliśmy do Dżenetty na posiłek (niestety spłonęły budynki). Tatarski eksperyment dopadł nas w postaci menu. Nazwy, o których nie śniło się żadnemu z nas, milion turystów, koniec Polski i brak piwa. Pierwsza na rzeź padła herbata, bo jej nazwa wydawała się nam znajoma. Ja zamówiłem Pierekaczewnik. Ania z Pawłem zamówili coś, co było mięsem z warzywami, pod nazwą Azu. Oczywiście czekając na realizację zamówienia, nie omieszkałem wejść do typowej jurty tatarskiej. Miało być tak pięknie, ale zapach pleśni i grzyba wewnątrz jurty przebił na wskroś wszystkie walory, które spodziewałem się w jurcie znaleźć. Zjedliśmy te tatarskie potrawy z mieszanymi uczuciami. Pierekaczewnik bardzo mi smakował i zrazu zapadł w mojej pamięci, a Azu Ani i Pawła, niestety nie. W sumie mieliśmy dziwne odczucia po wizycie w tym miejscu. Niby takie zachwalane, a w rzeczywistości nie za bardzo bym polecał. Może dlatego, że w tym czasie był tam z nami tysiąc innych turystów i personel nieco opryskliwy był.

    Rozpadało się na dobre. Miejsca noclegowe u Dżenetty można było uświadczyć tylko po wcześniejszej rezerwacji. Nam zabrakło szczęścia i ruszyliśmy na poszukiwania miejsca pod dachem. Jakieś 150 metrów dalej, znaleźliśmy miejsce w Dworku pod Lipami w … tatarskim domku. Ani zależało na suchym miejscu pod dachem. Z kolei ja chciałem spać pod namiotem, ale przekonał mnie zapach desek w kurnej chacie…

Kruszyniany 1

    Mówcie co chcecie. Nagle poczułem dziwną więź z przeszłością. Obecność czegoś wcześniej doznanego, otworzyła w mojej głowie nowe połączenia neuronowe i zapaliła się zielona lampka. Ania była tylko ledwie zadowolona, że nie będzie padało na głowę. Ja byłem przezadowolony, że mogłem spać na posłaniu, na deskach, w śpiworze, a zapach desek i dźwięk wiatru świszczącego między nimi, wywołały we mnie uczucie … nostalgii. Nieważne dla Was w co wierzę, dla mnie ważne jak poczułem się w tamtej chwili i jak zabiło mocniej moje serce. Jakbym już wcześniej czegoś podobnego doświadczył. Usiadłem na progu chaty i oddałem się przyjemności doglądania obejścia…

Kruszyniany 2

    Ukąpaliśmy się i ruszyliśmy do meczetu. Wejście to 5 zł od dwóch stóp, bez butów. Widok przed wejściem był bardzo dziwny!?! Jakieś 30 par butów stało bez właścicieli, a my aby dojść do progu, szliśmy już bosymi stopami po ziemi. Nie było ustalonych wejść. Wchodziłeś o każdej porze i bez znaczenia ile osób było w grupie, bowiem w środku czekał na turystów polski Tatar, który swoje opowieści snuł w kółko i można było nawet zaliczyć półtorej opowieści. Powiadam Wam wszystkim: warto wejść do tego właśnie meczetu, a nie do jurty pani Dżenetty. Tylko w takiej atmosferze dowiecie się w najbardziej naturalny sposób, kim byli i są Tatarzy, którzy osiedlili się w Polsce. Ale wyłączcie telefony i niech oko waszej kamery/aparatu nie przyćmi opowieści tego potomka Tatarzynów, którego można pytać o wszystko. A opowiadał przepięknie…

Kruszyniany 3

    W Kruszynianach nie było sklepu. Najbliższy był w Krynkach. Zdeklarowałem się, że pojadę do Krynek i kupię co nieco na kolację i śniadanie. Zostałem jednak przegłosowany i piwa napiliśmy się w Dworku pod Lipami. Szybka i prosta decyzja, czasem jest najlepsza!!!

    Wyjątkowo wcześnie położyłem się na „pięterku” chatki, ale nie po to by spać. Leżałem, wsłuchując się w odgłosy świszczącego wiatru i wciągałem zapach żywicy do nosa, zdecydowanie za szybko. Deszcz mnie uspokajał. Czytałem książkę, ale nic z niej nie zostawało mi w głowie. Ciągle wyobrażałem sobie wojowniczych Tatarów. Nie pamiętam kiedy zasnąłem…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s