22 lipca 2016.
Ślad zapisu w Endomondo.
Włodawa – Okuninka – Żłobek – Sobibór Obóz – Wołczyny – Zbereże – Wola Uhruska – Ruda – Poczekajka – Nowiny – Chełm.
Śniadanie w restauracji hotelowej. Do wyboru jajcówka albo kiełbasa na gorąco. Jedno i drugie bardzo dobre. Pakowanko i rozpoczęliśmy ostatni dzień pedałowania po Green Velo.
Aż za Okuninkę – piękna ścieżka rowerowa obok szosy. Chociaż jest tam takie miejsce, przez które przeszedł jakiś Wyrwidąb albo Waligóra. Drzewa połamane jak zapałki.
Potem w lewo do lasu i cisza, spokój i… jagody. Co chwilę samochód zbieraczy na poboczu no to i my się zatrzymaliśmy, by podjeść sobie co nieco.
Na terenie obozu zagłady w Sobiborze widać jakowąś inwestycje. Na razie są alejki z tablicami informacyjnymi, nazwiska pomordowanych na kamieniach i niedokończone budowle na terenie dawnego obozu. Do Kopca Pamięci jeszcze nie można dojść. Teren został ogrodzony taśmami i płotem. Za to z tablic ustawionych wzdłuż alejek można wyczytać bardzo dużo informacji. Sama stacja kolejowa pozostaje mocno zaniedbana.
Do Wołczyn twarda droga ale kiepskiej jakości. Kawałki asfaltu, betonu, szutru i piasku. można jednak spokojnie przejechać. Trzeba też mieć zapas wody ze sobą. Aż do Bytynia trudno o sklep.
W Woli Uhruskiej zajechaliśmy do Zajazdu Gibson. Bardzo przyjemne miejsce na postój i posiłek. W Uhrusku pożegnaliśmy się z Bugiem. Green Velo wiodło nas do Chełma.
Następny sklep, a właściwie trzy w kupie, dopiero w Rudzie Kolonii. W sumie niezła konkurencja a i wybór towarów spory. Ale pić nam się chciało już całkiem mocno.
Do samego Chełma już tylko asfalt. Jeszcze przed Okszowem Green Velo wiedzie nieco naokoło ale szlak jest spokojny, a w samym Chełmie jest dużo ścieżek rowerowych.
Niestety, do hotelu Duet przyjechaliśmy przed godz. 1700 a ostatnie wejście do podziemii kredowych jest o godz. 1600. Z kolei rano pierwsze o godz. 1100, a nasz pociąg do Lublina odjeżdżał o 1145. No to Ducha Bielucha przyjdzie nam odwiedzić następną razą.
W Chełmie obeszliśmy całkiem sporo i trafiliśmy także na festiwal muzyczny. Gwiazdą wieczoru był zespół Enej. Kramom, stoiskom, balonom i muzyki nie było końca. Tłum przelewał się w te i we wte. Takie wesołe zakończenie naszego pedałowania po Green Velo. Było gdzie i czym uczcić nasz ostatni etap. Jutro powrót pociągiem do domu. Jeszcze tylko zakup biletów przez internet i „zielona noc”.
Przydatne
PolubieniePolubienie
Kontent jestem, że mogłem nieco pomóc.
PolubieniePolubienie