Serial „Polska z góry” , m.in. o Bochni.
13 sierpnia 2019 r.
Prognozy na ten dzień były bardzo deszczowe, więc nie zastanawiając się długo, wykupiliśmy internetowo podziemny rejs łodzią w kopalni soli. Wczorajsza burza nas tylko w tym zamiarze utwierdziła. I co? Od rana było słonecznie… Cieszyłem się jednak, bo bardzo intrygowało mnie porównanie dwóch kopalń: Wieliczki z Bochnią.
O wyznaczonej godzinie stanęliśmy przed wejściem. Zaproszono nas do niezbyt czystej windy. Tzn. nie należy do kopalni schodzić w najlepszych ciuchach! Na dole, po wysiadce z windy czekała nas przejażdżka kolejką. I to było niesamowite!!!
Potem okazało się, że w tej kopalni soli można porzucać do kosza dosłownie kwadratową ze starości, zdezelowaną piłką, zjeść posiłek, a nawet wykupić weekend pod ziemią.
Po co? Odpowiedział nam jeden z przewodników, który stwierdził, że zanim zaczął pracować pod ziemią, regularnie chorował na infekcje górnych dróg oddechowych. Po miesiącu pracy na dole się skończyło i tak trwało już ponad dwa lata. A na dokładkę, nasza przewodniczka opowiedziała o Sylwestrze pod ziemią, gdzie 60-latkowie bawią się do białego (kto widział słońce?) rana, a wypity alkohol nie szkodzi nawet kobietom!!! Coś w tym jest, a 1500 miejsc noclegowych czeka na schorowanych turystów w największej podziemnej komnacie. Nawet WiFi było!!! Była też podziemna ślizgawka, której nie chciałem próbować i gwóźdź programu, rejs łódką. Od razu zapytałem, ile telefonów leży na dnie? Odpowiedz mnie nie zaskoczyła. Bez liku.
Po wyjściu na powierzchnię, poszliśmy na posiłek w bardzo uroczym miejscu. Potem na małe zakupy i do hotelu. Chciałem pójść na przyhotelowy basen, ale odebrało mi moc.
Było błogo aż do rana.